piątek, 17 października 2014

Nie taki kaboszon straszny :-)

Tak sobie ćwiczę to oplatanie kaboszonu koralikami i chyba nie idzie mi aż tak tragicznie. Wykorzystałam do ćwiczeń moje resztki toho. Na początek zrobiłam wisior dla córy - bo jak sama stwierdziła, lubi dostawać takie rzeczy od mamy :-D Użyłam toho 6/0 żeby na początek ułatwić sobie sprawę. A zamiast kaboszonu wzięłam guzik.


Nie wyszło to chyba aż tak najtragiczniej :-D Grunt, że córce się podoba :-D

Kolejny twór to fragment naszyjnika. Tym razem toho 11/0 i niewielki kaboszon z hematytu. Trochę się napracowałam, ale myślę, że nie wygląda to tak źle :-D Raz zrobił mi się supełek na nici, ale na szczęście jakoś udało mi się uratować sytuację. Ciężko było zrobić dobre zdjęcia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz